Dla jednych to fizyczne fenomen, dla innych - kara za grzechy.
Samozapłon to jedna z najbardziej tajemniczych i przerażających zagadek. Skąd bierze się ogień, który wybucha nieoczekiwanie w ciele człowieka i spala go żywcem?
Naukowcy nie są zgodni w tej kwestii. Przeprowadzone eksperymenty naukowe nie dają jednoznacznych dowodów potwierdzających przyczyny
samozapłonu.
Przypadek Helen Ann Conway.
Szczątki kobiety odkryli strażacy przybyli na miejsce zdarzenia. Na ścianach i wokół fotela widoczne były ślady sadzy. Ciało uległo prawie całkowitemu spalenie jednak nie udało się ustalić przyczyny pożaru. Jak ustalili śledczy, ogień trawił ciało od sześciu do dwudziestu minut.
Większość miejsc gdzie doszło do
samozapłonu wygląda podobnie. Można by rzec, że niemal identycznie. Bywa tak, że głowa ofiary pozostaje nienaruszona, czasem doszczętnie spalona a innym razem skurczona do wielkości pomarańczy. Podobnie się dzieje jeżeli chodzi o organy wewnętrzne. Zdarza się, że pozostają nienaruszone, ale bywa i tak, że jedynie co pozostaje po ofierze to jakiś element garderoby bądź kawałek kończyny. Niewyjaśnionym także pozostaje fakt, że przedmioty znajdujące się w okół ofiary nie ulegają spaleniu pomimo tego, że są łatwopalne jak papier czy plastik.
Na całym świecie co roku znajdowanych jest kilkadziesiąt zwłok, które zdradzają oznaki spontanicznego
samozapłonu (SHC - spontaneous human combusion). Na uwagę zasługuje fakt, że do
samozapłonu dochodzi w pomieszczeniach zamkniętych, w których w zasadzie nie ma wystarczającej ilości tlenu aby podtrzymać ogień. Brak też jest źródła zapłonu czy też substancji mogących służyć jako rozpałka.
Mark Benecke - ekspert medycyny sądowej od kilku lat bada przyczyny samozapłonu. Wysunął on teorie
knota. W swoich doświadczeniach badał zachowanie się ognia i temperaturę topnienia ludzkiego tłuszczu. Dodatkowo przeanalizował dziesiątki zdjęć, przekopał kilogramy akt i doszedł do wniosku, że ludzkie ciało w procesie
samozapłonu zachowuje się jak świeca.
Efekt knota polega na tym, że spalają się tylko te tkanki, które są okryte materiałem. Tłuszcz wytapia się i podtrzymuje ogień tak jak wosk świeczkę. To by wyjaśniało dlaczego nieosłonięte kończyny nie ulegają spaleniu - ogień jest zbyt mały a ognisko pożaru silnie ograniczone.
Pozostaje pytanie dlaczego nie ma śladów aby ofiary usiłowały gasić płomieni? Benecke stawia hipotezę, że w większości przypadków
samozapłonowi ulegają ludzie starsi, niedołężni lub pod wpływem alkoholu. Zanim pojmą co się z nimi dzieje zwykle jest już za późno. Następuje szok termiczny, spada ciśnienie krwi - osoba objęta płomieniami traci świadomość.
Moim zdaniem ta teoria nie wyjaśnia wielu wątpliwości i jest nieco naciągana. Faktyczna przyczyna
samozapłonu, która miałaby zastosowanie dla każdego przypadku nadal pozostaje nieustalona.
Napisz co sadzisz. Czy uważasz, że samozapłon ma podłoże naturalne czy może pochodzi od sił nadprzyrodzonych? Przecież powinno istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie tego zjawiska.